Były szef Banku Moskiewskiego Andriej Borodin i jego były zastępca Dmitrij Akulinin są podejrzani o oszukańcze transakcje z budżetem stolicy na kwotę 12, 76 mld rubli, a także defraudację środków bankowych na kwotę ponad 7 mld rubli.
Kłopoty szefów Banku Moskiewskiego rozpoczęły się natychmiast po sprzedaży przez nowy rząd Moskwy miejskiego udziału w kapitale tej instytucji (46, 48%) państwowemu bankowi WTB. Jakiś czas później sygnalizował duży udział wątpliwych kredytów w portfelu Banku Moskiewskiego.
Pod koniec 2010 r. bankiem zainteresowały się organy śledcze. W tym czasie monitorowano również wątpliwy przepływ finansowy. W 2009 roku instytucja finansowa otrzymała z budżetu stolicy 15 mld rubli na podwyższenie kapitału. Następnie Bank Moskiewski wyemitował 13 miliardów firmie „Premier Estate”, której kapitał zakładowy w dniu otrzymania pożyczki wynosił minimum 10 tysięcy rubli. Ona z kolei przeznaczyła otrzymaną pożyczkę na zakup ziemi w zachodniej części Moskwy od firmy Inteko, której właścicielem była żona byłego burmistrza Moskwy Eleny Baturiny. Jednocześnie, zdaniem ekspertów, kwota transakcji zakupu 58 ha ziemi była kilkakrotnie wyższa od realnych cen rynkowych.
Śledczy bardzo długo próbowali wezwać na przesłuchanie samą Elenę Baturinę, która mieszka i prowadzi interesy w Austrii. Ale nie chciała przyjść, bojąc się, że po przesłuchaniu nie wróci. Dopiero w czerwcu 2012 roku odwiedziła Moskwę, po otrzymaniu gwarancji immunitetu wraz z regularnym wezwaniem. Elena Baturina przez cztery godziny składała zeznania śledczym, po czym jej status świadka w tej sprawie nie uległ zmianie.
Jeśli chodzi o Borodina i Akulinana, później śledztwo ujawniło drugi schemat kradzieży. W latach 2008-2010 ci najwyżsi menedżerowie zorganizowali przelew z konta korespondencyjnego Banku Moskiewskiego na konta dwudziestu kontrolowanych przez nich firm zarejestrowanych na Cyprze około 7,8 mld rubli. Uważa się, że podejrzani przebywają w Anglii. W domu, gdzie zostali aresztowani zaocznie i umieszczeni na międzynarodowej liście poszukiwanych, grozi im długoletnia kara pozbawienia wolności.